Nie uciekajcie, nic złego wam nie zrobię. Chciałbym tylko posłuchać, o czym tak co wieczór rozmawiacie. Nudno mi samemu na drzewie.
No i zaprzyjaźnili się wszyscy troje: mysz, żółw i kruk.
Mysz opowiadała o swoich dzieciach, jakie są śliczne, mięciutkie i sprytne. Żółw opowiadał, co się dzieje w rzece, jakie są tam żaby, ryby, rośliny.
A kruk opowiadał, co widział na świecie. Miał duże, mocne skrzydła, latał daleko i wszystkiemu z góry się przyglądał, więc miał najwięcej do opowiadania.
Wiecie co — powiedział kiedyś — wybierzmy się na wycieczkę. Tam za łączką jest strumień, co wpada do naszej rzeki. Dalej są duże pastwiska i pola. Za nimi mieszkają ludzie. Mają swoje nory i gniazda, zupełnie inne niż nasze i dużo większe. Chcecie, to was zaprowadzę.
Mysz zawołała:
Ach nie, nie chcę! Nie mogę odejść tak daleko od moich myszątek.
Żółw powiedział:
Nie chcę zbliżać się do ludzi. Nie umiem prędko biegać i mogliby mnie złapać. Słyszałem od mojego ojca, a ojciec słyszał od swojego ojca i ten od swojego, że niektórzy ludzie gotują z nas zupę.
Więc nie poszli na wycieczkę. Mysz i żółw zostali na łączce, a kruk dalej latał sam. Wieczorem wracał do nich i opowiadali sobie, co im się zdarzyło przez cały dzień.
Pewnego wieczora siedzieli sobie jak zwykle wszyscy troje nad rzeką. Wtem usłyszeli trzask gałęzi i tętent po drugiej stronie rzeki, w lesie. Patrzą, aż tu wielki zwierz wypada z lasu, rzuca się do wody i płynie do nich.
Mysz uciekła do norki. Kruk załopotał skrzydliskami i co prędzej odfrunął na drzewo. Żółw dał nurka do wody, schował się w sitowiu i wyglądał ostrożnie, co będzie dalej.
Tymczasem przez rzekę płynęła sarenka. Dopłynęła, wyszła na brzeg i zaczęła się rozglądać. Patrzy, a tam siedzi żółw.
Oacute;łw też patrzył na sarenkę. Pomyślał sobie, że wcale nie jest straszna, chociaż duża.
Sarenka też pomyślała, że żółw nie jest straszny.
Długo tak się sobie przyglądali, aż wreszcie żółw powiedział:
Może chcesz napić się wody albo osuszyć się tu na słońcu? Pozwalam ci.
Sarenka napiła się. Potem pasła się na łączce nad rzeką.
Oacute;łw wyszedł z sitowia i rozmawiał z nią.
Mysz usłyszała, że ktoś rozmawia. Wyjrzała z norki, a kiedy się przekonała, że nie dzieje się nic strasznego, wróciła na brzeg.
Kruk nie chciał być sam i też przyleciał posłuchać.
Więc sarenka zaczęła opowiadać o sobie:
Mieszkałam sobie spokojnie w wielkim lesie z tamtej strony. Jadłam soczystą trawę, piłam wodę ze źródła, biegałam po całym lesie i nikt mi nie przeszkadzał. Aż tu przyszedł do lasu człowiek i zaczął strzelać na prawo i lewo, do ptaków, do zwierząt, jak się zdarzyło. Bałam się, że mnie zastrzeli, więc uciekłam.
Zostań z nami — powiedziała mysz. — U nas nie ma ludzi ani drapieżnych zwierząt, jest zupełnie bezpiecznie.
I sarenka została na łączce.
Przez dzień się pasła, wieczorem spotykała się nad rzeką z przyjaciółmi i gawędzili sobie wszyscy czworo: mysz, kruk, żółw i sarenka.
Ale po kilku dniach sarence zaczęło się nudzić. Łączka wydała jej się ciasna, ona przywykła biegać i skakać po wielkim lesie. Więc powiedziała, że pójdzie na wycieczkę.
Oacute;łw radził, żeby nie odchodziła daleko, bo może spotkać ludzi i stanie jej się coś złego.
Z początku sarenka zaglądała tylko ostrożnie na drugą stronę krzaków, które otaczały łączkę. Ale pewnego dnia nie wróciła wieczorem i przyjaciele na próżno oczekiwali jej nad rzeką.
Gdzie jest nasza sarenka? — martwiła się mysz. — Może się zgubiła?
Eby tylko nie spotkała znowu człowieka ze strzelbą — frasował się żółw.
Kruk obiecał, że jeżeli sarenka nie wróci do rana, to on poleci jej szukać.
Minęła noc, słońce wstało, a sarenka nie wróciła.
Żółw podreptał pod drzewo kruka i zapytał:
Kruku, kruku, czy już się obudziłeś?
Tak — odpowiedział kruk.
No to leć, bo sarenki nie ma. Obleć wszystkie lasy, pola, łąki. Zaglądaj wszędzie i wróć nam powiedzieć, co widziałeś.
Oacute;łw usiadł obok norki myszy i oboje czekali na kruka.
Czekali bardzo długo. Wreszcie kruk wrócił łopocząc skrzydłami. Opuścił się obok żółwia i zakrakał:
Widziałem ją. Zły człowiek zastawił sieci. Sarenka w nie wpadła i nie może sieci rozerwać. Poznała mnie. Prosiła, żebyśmy prędko obmyślili jakąś pomoc, bo jak przyjdzie po nią człowiek, będzie za późno. Szarpałem te sieci dziobem, ale są mocne. Co robić?
Ja mam bardzo ostre zęby — pisnęła mysz. — Pobiegnę do sarenki i spróbuję przegryźć te sznurki, z których człowiek zrobił sieć. Ty, kruku, leć górą i pokazuj mi drogę.