Paweł Skóra – Demonologia Słowian: Wszystko co było, nim stopa Bogów zstąpiła na świat
Lipiec 15, 2009 - Antropologia Kultury, Artykuły - Tagged: Badania, Demonologia Słowian, Demony, DUCHY DOMU, DUCHY LEŚNE, duchy wodne, dusze zmarłych, Historia, kultura słowiańska, mitologia, mitologia słowiańska, Paweł Skóra, pochówek, świete gaje, święte góry, święte wody, Słowianie, ZAGRODY I OKOLIC - no comments
Paweł Skóra
Demonologia Słowian:
Wszystko co było, nim stopa Bogów zstąpiła na świat
U początkach swojej bytności Słowianie wierzyli w szereg istot nadprzyrodzonych. Ich wiara opierała się na istnieniu duchów zmarłych i kultach w związku z nimi sprawowanych. Również zadziwiały ich zjawiska przyrodnicze, należy tu powiedzieć, iż były nieposkromione tym samym tajemnicze, ciekawe a w konsekwencji magiczne. Szczególnie niewytłumaczalnymi jeszcze w tamtym czasie w sposób naukowy były zjawiska przyrodnicze np.: burze z piorunami czy pełnie.
W późniejszym okresie wytworzył się cały panteon bóstw. Więc nie ulega wątpliwości, że religia Słowian była politeistyczna. Wykreowanie wierzeń wywodzi się ściśle z trybu życia, a dokładniej z rolnictwa. Ten tryb bytu przyczynił się do fascynacji przyrodą, strachem za nią idącym, ale również dobrem jakie czyniła dla ludzi.
Za miejsca tajemnicze i święte Słowianie uważali góry, wody i gaje.
Więte Góry
Niezwykle ważny, majestatyczny, element wierzeń, na którym były odprawiane pogańskie obrzędy. Jest łącznikiem między ziemią a niebem. To właśnie w okolicy gór występowały wyładowania atmosferyczne, silniejsze wiatry a zatem było to miejsce silnie niebezpieczne, siedlisko złych mocy. Miejsce, które należy omijać i oddawać mu cześć
§ dla Słowian Łysa Góra = Olimpowi
§ Góra Chełm
§ Góra Ślęża (masyw górski)
a. Ślęża – kult słońcu
b. Wieżyca – kult pierwiastkowi żeńskiemu
c. Radunia – księżycowi
§ Góra Rip
§ Święta Góra Sławińców
Więte Wody
Uważaną ja za siedzibę bóstw pisał o tym po raz pierwszy Prokopiusz w VI wiek. Natomiast Thietmar z Merseburga pisze o wodach położonych na ziemiach zachodnich Słowian, które co jakiś czas zabarwiały się na czerwono (wróżba, zapowiedz wojny).
§ Okolice Rodogoszczy (w chwilach niebezpiecznych wynurzał się dzik)
§ Brandenburg (święty gaj a w nim źródełka)
§ Stopie w Chełmie (źródła), (później zbudowano tam przez chrześcijan baptysterium)
Więte Gaje
Miejsce odprawiania obrzędów i składania ofiar. Dla Słowian właśnie stare drzewa stanowiły źródło mocy i były symbolem długowieczności. Las mógł chronić przed niebezpieczeństwem, ale i dawał pożywienie. Gaje służyły do odczytywania wróżb z szumu drzew. Były miejscem wysłuchiwania wyroczni. Dlatego tak wielki szacunek oddawano właśnie tym kniejom. Wyselekcjonowane gaje w lesie były miejscem modłów i odprawiania kultów.
Gaje były nietknięte ludzką ręką. Drzewa znajdujące się tam są bardzo stare. Prastare powyginane niczym pazury bestii gałęzie nadawały charakter długowieczności i świętości. Występują źródła bijące z ziemi, śródleśne jeziora, duże kamienne głazy. Najczęściej były dwie bramy a cały dziedziniec otaczał płot. Królem był dąb (symbol męskiej mocy, cnoty). Za kobiece drzewo uważano brzozę (przywraca siły witalne, biała kora symbol czystości dziewcząt). Jarzębina odstraszała panujące w okolicy złe moce, a lipę obdarowano płodnością i wdziękiem. Słowianie zachodni uważali leszczynę za święte drzewo. Obok dobrych olchę czy wierzbę wiązano z wierzeniami w wampiry bądź likantropizm.
POCHÓWEK
Nasi przodkowie nie wiedzieli dokładnie, do jakiego miejsce udają się zmarli. Nazywali to powszechnie Nawią, odejście do Nawii oznaczało po prostu umrzeć.
Najstarszymi miejscami pochówku były: pola, lasy, korowody a nawet istniał zwyczaj grzebania zwłok na dwóch bądź trzech rozstajach dróg. Pełniło to funkcję spełnienia i spokoju dla duszy. Znaleźć można było jeszcze w niektórych regionach tańce towarzyszące temu rytuałowi. Wówczas tancerze mieli nałożone maski, po czym wywoływali cienie zmarłych.
Słowianie wschodni jak i południowi wierzyli w miejsce wiecznego spoczynku znajdujące się gdzieś za rzeką. Dlatego budowali niewielki mostek z wyciętym śladem ludzkiej stopy. A do grobu wkładali niczym jak u Greków pieniążek, aby zmarły miał, za co zapłacić za przewóz.
Ciałopalenie występowało we wszystkich regionach Słowian. Kult ten najprawdopodobniej trwał aż do nasilenia się chrześcijaństwa.
Zmarłych palono na stosie bądź układano stos dookoła ich ciał. Znane są praktyki układania ciała w niewielkiej drewnianej łodzi, ale to tylko u Słowian wschodnich. Po czym zbierano szczątki wraz z popiołem zmarłego i umieszczano w popielnicy. To składano w grobie, nad którym sypano mogiłę (kurhan). W Kornatce pod Krakowem znajduje się cmentarz słowiański. Urny miały różny kształt np.: domek na nóżkach z umieszczonym z boku zamykanym otworem. Zdarzały się też grobowce w postaci skrzyń, które zakopywano i tworzono kurhan.
Obrzęd zmarłych łączy się ściśle z mocą oczyszczającą słońca i ognia. Ciałopalenie o jakim wiemy dzięki relacjom Abu’ Ali Ahmad Ibn Rosteha z IX-X wieku wschodnich Słowian są zdumiewające. Sądzili „kiedy kto z nich umrze, palą go w ogniu, zaś ich kobiety, kto gdy im umrze krają sobie nożem ręce i twarze. Gdy zmarły zostanie spalony, udają się do niego nazajutrz, biorą popiół z owego miejsca, dają go do popielnicy i stawiają na pagórku”.
Dzięki relacjom Kosmata (III 1) wiemy, iż Słowianie wznosili niewielkie domki (budki) nad miejscem pochówku zmarłego. Najprawdopodobniej książę Brzetysław, który objął tron w 1092 roku jeszcze „pogrzeb” odbył w stary sposób. Mam tu na myśli ciałopalenie, następnie pogrzeb odbyty w tradycyjny sposób.
Wiara sięgała do granic, iż sposobem aby ogrzać dusze zmarłych było palenie ognisk na cmentarzach.
Kronikarz ruski Nestor mówi, że wiele plemion w tym Rydymicze i Krzywicze umieszczało popielnicę z prochem zmarłego na rozdrożach.
Ciałopalenie dotyczyło ludzi biednych. Jak wiemy z tekstów arabskich i bizantyjskich bogatsi urządzali sobie pochówki na wzór dzisiejszych chrześcijańskiego obrzędu. Do grobu zmarłego wrzucano przedmioty należące do niego. Sądzono, że ja się je umieści to zmarły nie będzie miał, po co przychodzić (wracać). Dowodem jest fakt, że to żony zmarłego uśmiercały męża. Mniej lub bardziej dobrowolnie. Ale też same popełniały samobójstwo jak wiemy dzięki kronikarzowi z VI-VII wieku Pseudo-Maurycy i Ibn Roseth. Thietmar z Merserburga donosi, że żona Mieszka I poszła na stos wraz z nim. Arabski dziejopis Ahmad Ibn Fadlan mówi, że nie tylko żony ale i niewolnicy a także jeńców-niewolników umieszczano w grobie zmarłego. Tak jakby osobie udające się na tamten świat należało zapewnić dobrobyt.
Słowianom należy się uważniej przyjrzeć. Ich sposób życia odnajdziemy w naszym doczesnym życiu. Kult zmarłych, jaki sprawowali nie różni się wiele niż kult dzisiejszych chrześcijan (czuwano i opłakiwano zmarłego). Słowianie odprawiali stypę najczęściej w rocznicę śmierci albo po 40 dniach. Podczas uczty zostawiano wolne miejsce przy stole dla duszy zmarłego. Na Białorusi w czasie uroczystości gospodarz wzywał zmarłego specjalnymi słowami. Mogło mieć to miejsce również w miejscu pochówku. Zakopywano resztki po jedzeniu dla zmarłych. Na cześć zmarłego urządzano tryznę (igrzyska). Niekiedy towarzyszyły temu tańce, zapasy, śpiewy czy gonitwy.
Dzięki materiałom Ludwika Strommy zebranym z drugiej połowy XIX wieku wiemy, że na 500 pochówków:
§ 8% – zmarli w dniu ślubu
§ 11% – porońce
§ 16,6% – samobójcy i wisielcy
§ 18% – dzieci nieochrzczone
§ 22% – topielcy
Pozostały procent stanowią
§ Płody martwe
§ Kobiety zmarłe w czasie połogu lub bezpośrednio po nim
§ Zmarli gwałtownie
§ Narzeczeni bezpośrednio przed ślubem